Najczęściej choruje mężczyzna, ma 65-66 lat. Od kilkunastu lat leczy się na nadciśnienie tętnicze, ale nadal ma zbyt wysokie tętno - 80 uderzeń na minutę. Jego serce jest tak słabe, że chory nie jest w stanie wejść na drugie piętro bez zatrzymania.

Taki jest typowy w Polsce pacjent z niewydolnością serca, schorzeniem, które w naszym kraju występuje coraz częściej. Bo zawały serca przestały być główną przyczyną zgonów Polaków. Teraz największym zagrożeniem jest niewydolność serca. Cierpi na nie już 1 mln Polaków, a 8-9 mln jest zagrożonych.

Nie bagatelizuj dolegliwości

Prof. Jarosław Drożdż z Kliniki Kardiologii I Katedra Kardiologii i Kardiochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wylicza, że do niedawna zawały serca co roku zdarzały się u 100 tys. Polaków. Dziś mniej jest tzw. ostrych zespołów wieńcowych, jak lekarze określają atak serca, za to każdego roku 100 tys. chorych trafia do szpitala z powodu niewydolności serca.

Jest to tylko część artykułu, zobacz całość na ŚwiatPrzychodni.pl